poniedziałek, 22 kwietnia 2013

strzykwa

W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożarcie światu,
drugą sobą ucieka.

Wisława Szymborska "Autonomia"


Zaczynam oczywiście od wiersza. Jak w liceum - dobrze okrasić tekst cytatem; taki ornament dodaje mu splendoru, bywa myślą przewodnią. Albo kotwicą.
To jeden z moich ulubionych wierszy. Lubię tak o sobie myśleć, kiedy życie wymyka mi się z rąk - że będę jak strzykwa: "umrę ile konieczne, nie przebrawszy miary. Odrosnę ile trzeba, z ocalonej reszty."


Dobiegam czterdziestki. Obserwuję niepokojące zmiany w swojej twarzy i nie chodzi tu o zmarszczki, opadające powieki, nie dość ponętne usta i inne takie, ale jej wyraz. Jest przeraźliwie smutny. Na twarzy mam wypisaną rezygnację i udrękę. A przecież nikt mi jeszcze nie umarł!  W każdym razie nikt z tych, którzy utrzymują mnie przy życiu.
Przewlekła rezygnacja i udręka prowadzi do zaburzeń adaptacyjnych. Tak się to nazywa fachowo. W rezultacie znalazłam się na…. detoksie. Wzorowa uczennica, sumienna pracownica, przykładna córka. Bez uzależnień. Muszę odtruć swój organizm ze złych emocji i czarnych myśli, muszę odnaleźć w sobie (a może wyhodować) chęć do dalszej egzystencji. Nie wiem, co stałoby się ze mną, gdyby przypadek, a może jednak Los, nie zawiódł mnie pod te drzwi. Ze mną i moją rodziną. Niezłomnym mężem i pogodnym synkiem.  Gdyby nie oni, nie podjęłabym próby. Jestem im to winna, choć Psyche mówi, że sobie przede wszystkim jestem coś winna. Przebłyski świadomości podpowiadały mi, że nie wolno mi zmarnować takiego dzieciaka i takiej miłości.  Taka miłość się nie zdarza, nawet w TVN-ie o tym wiedzą. 
Darowano mi trochę czasu do namysłu. Tak bardzo chcę go dobrze spożytkować, że aż mnie to paraliżuje. Chcę poznać siebie, nazwać swoje potrzeby i zacząć je zaspokajać. Dorosnąć do dojrzałych decyzji, wyzbyć się irracjonalnych lęków, nabrać odwagi do życia i do konfrontacji z demonami. Tymi żywymi i tymi wewnętrznymi. Psychoterapię zaczęłam blisko rok temu. Wcześniej sądziłam, że erudycja i zainteresowania, nazwijmy je – psychologicznymi, pozwolą mi samej sobie pomóc. Myliłam się – człowiek ma przedziwną zdolność do autodestrukcji, większą może nawet niż do samouzdrawiania.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz