czwartek, 25 kwietnia 2013

nic nie oprze się nocy

Delphine de Vigan. Francuska pisarka. Autorka "Ukrytych godzin", "No i Ja" oraz "Nic nie oprze się nocy". Przeczytałam wszystkie. Z całą pewnością nie należą do "beztroskich": pogodnych, niekłopotliwych powieści, facile a digerer (sans accent, bo nie mam opcji sprawdzania pisowni francuskiej :(. Dają do myślenia, niepokoją, na długo pozostają z czytelnikiem. Największe wrażenie wywarła na mnie ostatnia. Może dlatego, że najbardziej autobiograficzna i traktująca zarazem o czymś, co znam sama z autopsji: choroby psychiczne w rodzinie i ich wpływ na życie jej poszczególnych członków, na łączące ich więzi, ich osobowości, potomstwo itd itp.

"Piszę tę książkę, ponieważ mam dzisiaj siłę, aby się zatrzymać nad tym, co mnie przenika, a niekiedy zalewa, ponieważ chcę się dowiedzieć, co przekazuję, ponieważ chcę przestać się bać, że spotka nas coś złego, jakbyśmy żyli pod piętnem klątwy, chcę móc korzystać ze szczęścia, z energii, z radości, nie myśląc o tym, że zniszczy nas coś przerażającego i że w cieniu zawsze będzie na nas czekał ból".

I to jeszcze: "Manon i ja stałyśmy się (...) kruche, ponieważ zbyt wcześnie dowiedziałyśmy się, że życie może się zawalić bez uprzedzenia i że nic wokół nie będzie całkiem stałe." 
  
Bon. Coś o tym wiem. Nie jestem jeszcze gotowa, by dzielić się tym na blogu, ale podejmuję próby porządkowania myśli i emocji poprzez przypisywanie im słów. Precyzyjnych, trafnych, uważnie dobieranych. Słowa, litery są czymś, nad czym jeszcze (jak sądzę) panuję. Myśli i emocje dawno wymknęły mi się spod kontroli. Nieujarzmione myśli i nieokiełznane emocje bywają niebezpieczne. Truizm, ale wart powtarzania.

Byłam dziś "na mieście". Odkąd jestem na detoksie przemieszczam się tu i ówdzie. Jeszcze mnie nosi. Wybiegam z domu pod byle pretekstem: pieczywo, biblioteka, domestos. Podejrzewam, że za pomocą tych "ruchów pozorowanych" usiłuję zagłuszyć wyrzuty sumienia, ale o tym później.  Nieodmiennie, ze zdumieniem odkrywam, że sklepy pełne są ludzi, a ulice samochodów. Wszystko to w dzień powszedni, w porach, kiedy znakomita większość rodaków powinna zajmować się podnoszeniem PKB... A może to miasto jest tak ludne, że sami emeryci i młode matki wystarczą za tłum? Odbiera mi to zakazany urok bycia na gigancie...W pełni legalnym i zasłużonym co prawda, ale upłynie trochę wody w Sekwanie zanim się z niego rozgrzeszę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz